USS Cole 2000 i związek z 9/11.

24 marca 2016 autor: INF1N1TY

topUSS Cole 2000 i związek z 9/11.

Aktem autoterroru zapowiadającym ludobójstwo 9/11 był zamach terrorystyczny na amerykański statek wojenny USS Cole, dokonany 12 października 2000 roku w Adenie w Jemenie. Wybuch zabił 17 żołnierzy i ranił 30 innych. Zamachu dokonali Hassan al-Khamri i Ibrahim al-Thawar (a.k.a. Nibras), obydwoje należący do Islamskiej Armii Adenu (IAA). „Islamska Armia [Adenu] była częścią Alkaidy” – piał zaraz po 9/11 premier Jemenu z czasu zamachu.

W zamachu uczestniczyć miał Khalid Shaikh Mohammed, ważna postać 9/11.

Udział miał wziąć również „porywacz” Khalid Almihdhar. O tym, że porywacze mieszkali u FBI, szkolili się w amerykańskim wojsku, chlali wódę, przegrywali pieniądze w kasynach i sypiali z prostytutkami, pisałem omawiając ich rolę w 9/11. Almihdhar bywał w erotycznym klubie Cheetah w San Diego, oraz uczestniczył w sześciu wycieczkach do Las Vegas.

Wedle Komisji 9/11 to sam Osama bin Laden stał za tym zamachem. Jednocześnie FBI nie zamieszcza tego zamachu na liście gończym za bin Ladenem.

Zamach zostaje podchwycony przez kandydata na prezydenta USA, Georga Busha juniora, który używa go by wesprzeć swoje chore plany budowy tarczy antyrakietowej. Izrael również był beneficjentem zamachu, ponieważ w obliczu rozpoczęcia ludobójstwa w Palestynie (we wrześniu 2000 roku wybuchła Druga Intifada) potrzebował jak najgorszego wizerunku islamu za granicą.

Uszkodzenia USS Cole. L: US Navy; P: amerykański departament obrony. (viahttp://www.historycommons.org/project.jsp?project=911_project.)

USS Cole nie był jedynym celem w tamtym roku. Do zamachu miało dojść już 3 stycznia 2000 roku, a celem miał być okręt wojenny USS The Sullivans w Adenie. Do zamachu nie doszło, ponieważ łódź wypełniona ładunkami wybuchowymi zatonęła. Amerykanie oficjalnie dowiedzieli się o tym w listopadzie 2000 roku w czasie śledztwa w sprawie USS Cole.

USS The Sullivans. US Navy via http://www.historycommons.org/project.jsp?project=911_project.

Podobnie jak w zamachu na ambasady i tu mamy wątek podsłuchów telefonicznych. Po 1998 roku telefony tamtejszej komórki były inwigilowane przez amerykański wywiad. Nagrania pokazały, że ludzie biorący udział w tym zamachu byli związani z zamachowcami z ambasad. Wiele z nagrań, choćby lidera Alkaidy Abd al-Rahim al-Nashiri’ego (a.k.a. Bilal), dotyczyło ataku na jakiś amerykański statek.

Na czele jemeńskiej komórki komunikacyjnej Alkaidy stał Ahmed al-Hada. Komórka była podsłuchiwana przez Amerykanów od 1998 roku. Już w listopadzie 2000 roku połączoną ją z zamachem na USS Cole, a na początku 2001 roku połączono al-Hada’iego z zamachem na ambasady. Choć mówiono wtedy o tym w prasie, a jego numer przeniknął do mediów, to do 9/11 nie podjęto przeciw niemu żadnej akcji – zupełnie tak, jakby za wszelką cenę miał działać do czasu tego ludobójstwa.

Uczestnicy szczytu w Malezji. Górny od lewej: Nawaf Alhazmi, Khalid Almihdhar, Khalid Shaikh Mohammed. Środkowy od lewej: Khallad bin Attash, Abd al-Rahim al-Nashiri, Hambali . Dolny od lewej: Yazid Sufaat, Ramzi bin al-Shibh, Fahad Al-Quso. FBI viahttp://www.historycommons.org/project.jsp?project=911_project.

Monitorowano również szczyt Alkaidy w stolicy Malezji Kuala Lumpur, który trwał od 5 do 8 stycznia 2000 roku. Spotkanie to na polecenie CIA monitorowali agenci malezyjskich służb specjalnych. Na szczycie omawiano plany zamachu na USS Cole i 9/11, o czym mówiły USA Today 12 lutego 2002 roku i CNN 30 sierpnia 2002 roku. Mimo tylu zebranych w jednym miejscu, mających wiele na sumieniu ważnych członków Alkaidy, nikogo nie aresztowano ani nie przesłuchano. Na szczycie obecni byli rzekomi porywacze Salem Alhazmi, Nawaf Alhazmi i Khalid Almihdhar. Później bez problemu wrócili do USA. Kolejnym wielki obecnym był Khalid Shaikh Mohammed, jedna z głównych postaci 9/11. Obecny był też Indonezyjczyk Hambali, o którym wspomnę omawiając zamach na Bali. Kolejny to Tawfiq “Khallad” bin Attash, dowodzący zamachem na USS Cole. Następny to wspomniany Bilal, zamieszany w zamach na ambasady, USS Cole, USS The Sullivans oraz zamach na statek Limburg 6 października 2002 roku. Kolejni to Ramzi bin al-Shibh (USS Cole), Ahmad Hikmat Shakir (WTC 1993), Abu Bara al Taizi (Jemeńczyk związany z 9/11), Mohamed al-Khatani (Saudyjczyk, którego rola jest nieznana ponieważ był torturowany w Guantanamo), oraz kilku członków Islamskiego Jihadu związanego z Alkaidą.

CIA nie tylko nikogo nie aresztowało de facto chroniąc (swoich) terrorystów. Nie wszczęło również niczego w sprawie telefonów uczestników szczytu do hotelu Washington w Bangkoku, gdzie znajdowali się członkowie Alkaidy Ibrahim al-Thawar i Fahad al-Quso. Zaraz po szczycie dołączył do nich bin Attash, który dostał od nich pieniądze, oraz Nawaf Alhazmi i Khalid Almihdhar. Bin Attash odleciał stamtąd do Karaczi w Pakistanie, skąd udał się do afgańskiego Kandaharu by spotkać się z Osamą.

Jemen jest sojusznikiem USA i oczywiście nigdy nie był oskarżany o terroryzm. Mimo tego wszystko wskazuje ta to, że ten sojusznik USA miał kontakty z Alkaidą. Przed wojną domową między ówczesnym Jemenem Północnym i Południowym w 1994 roku brat prezydenta Jemenu, generał Ali Mohsen al-Ahmar dostawał od Osamy bin Ladena wsparcie w postaci milionów dolarów. Jak przyznał później premier Jemenu Abd al-Karim al-Iryani, „jihadyści pomogli nam w czasie wojny secesyjnej”. Pisał o tym New York Times 26 listopada 2000 roku. W Jemenie osiedliło się wielu arabskich mudżahedinów z Afganistanu, a bin Laden rozwijał tam swoje interesy.

Jemen Północny miał silne wsparcie bin Ladena i arabskich mudżahedinów z Afganistanu, a ponadto był wpierany przez USA.

W 1999 roku Osama przysłał do Jemenu Khallada bin Attasha by ten pomógł al-Nashiri’emu w zamachu na USS Cole. Jemeńczycy aresztowali go, ale natychmiast skontaktował się z nimi Osama. Po jego telefonie wypuścili bin Attasha, w zamian za co Osama miał ich nie atakować.

Było to lekko zabawne, ponieważ jemeńscy urzędnicy pomogli al-Nashiri’emu w zamachu na USS Cole, który spokojnie stał na przyjacielskich wodach Jemenu. Ba! W kwietniu 2000 roku jemeński minister spraw wewnętrznych Hussein Arab wydał  al-Nashiri’emu list, w którym rozkazywał wszystkim jemeńskim urzędnikom, by nie zatrzymywali, ani nie przeszukiwali al-Nashiri’ego, ani żadnego z jego trzech ochroniarzy. Co więcej, w liście jasno pisało: „wszystkie służby bezpieczeństwa poinformowano by współpracowały z nim i ułatwiały jego misję”. Donosiła o tym choćby agencja Associated Press 25 sierpnia 2004 roku, kiedy list ten ujrzał światło dzienne. Amerykanie kochają takich sojuszników! 20 maja 2001 roku United Press International informował, że sukces zamachu na USS Cole leżał w „udziale ‘najwyższych stopni’ jemeńskiego rządu prezydenta Ali Abdallaha Saleha”.

Jemen, to kolejne obok Pakistanu i Arabii Saudyjskiej państwo, w którym USA zamawia terroryzm. USS Cole stał w Adenie w ramach sojuszu, a wspomagający na życzenie USA terroryzm Jemen nie został wciągnięty na terrorystyczną „oś zła”.

1. Fahad al-Quso. Khaled Fazaa/AFP/Getty Images. 2. Jamal Badawi. Rewards for Justice. 3. Hussein Arab. Al-bab. 4. Fahad al-Quso. FBI. (viahttp://www.historycommons.org/project.jsp?project=911_project.)

Śmierć 17 żołnierzy niczego w tej sprawie nie zmieniła. Gdy niewtajemniczonym agentom FBI udaje się przesłuchiwać Fahada al-Quso, do pokoju wchodzi jemeński pułkownik i całuje Fahada w obydwa policzki. Jak ujawnił 4 maja 2008 roku Washington Post, stojący za zamachem na USS Cole Abd al-Rahim al-Nashiri był zaraz po zamachu chroniony przez władze Jemenu. „Wiedzieliśmy gdzie był, ale nie mogliśmy go aresztować” – mówił cytowany przez Washington Post jemeński oficjel.

W listopadzie 2000 roku niewtajemniczeni chcieli przesłuchać Jamal al-Badawi’ego i Fahada al-Quso w sprawie ich związku z bin Attashemi atakiem na USS Cole. Władze Jemenu odmówiły wydania tych terrorystów motywując to ich… przysięgą na Koran, iż są niewinni!

Niewtajemniczonych agentów szlak trafiał, ale nie mogli zwrócić się przeciw Jemenowi – sojusznikowi USA! A USA? Te również chroniło terrorystów, którzy de facto dla USA pracowali (niekoniecznie o tym wiedząc).

John O’Neill; Uczciwy agent Ali Soufan w Afganistanie krótko po 9/11; Barbara Bodine.http://www.historycommons.org/project.jsp?project=911_project.

Głównym śledczym z ramienia FBI został jeden z największych ekspertów od terroryzmu, niewtajemniczony i uczciwy agent John O’Neill. Ten sam, który trafił na saudyjski wątek w sprawie zamachów na ambasady i wreszcie ten sam, który ze względu na to, że rząd blokował jego śledztwo w sprawie Alkaidy i nie pozwolił mu dojść do prawdy (bo wiadomo, jaka ona jest), odszedł z FBI by w genialny sposób zostać zamordowany 11 września 2001 roku w WTC.

Już na początku śledztwa w sprawie USS Cole trafił na restrykcje i przeszkody ze strony ambasador USA w Jemenie, Barbary Bodine. Bodine za wszelką cenę chciała zniszczyć jego śledztwo i robiła wszystko, by prawda o ataku na USS Cole i prawda na temat Alkaidy nie ujrzały światła dziennego. Większość zespołu O’Neilla musiała pozostać w Niemczech, ponieważ zwyczajnie nie dostali zezwolenia na wejście do Jemenu, a na ich pracę silnie naciskała pani ambasador. Co więcej, pod koniec października Bodine osiągnęła kolejny sukces, ponieważ 50 śledczych O’Neilla musiało opuścić Jemen. Znacznie ogołocony team O’Neilla musiał wycofać się z Jemenu w czerwcu 2001 roku. O tej chorej sytuacji pisały m.in. New Yorker 14 stycznia 2002 roku, londyński Sunday Times 3 lutego 2002 roku czy znów New Yorker 10 lipca 2006 roku.

Przełożony O’Neilla, Barry Mawn powiedział, iż „stało się jasne, że [Bodine] zwyczajnie nienawidzi jego odwagi”. W rzeczywistości za nienawiścią stało chore wypełnianie obowiązków wobec zdrajców narodu z Pentagonu. Tym bardziej, iż niewtajemniczeni agenci mogli dorwać porywacza Almihdhara co popsułoby przygotowania do 9/11. Bodine prosiła Mawna, by ten odwołał O’Neilla, ale Mawn odmówił. Najwidoczniej on również był uczciwy, a w dziesiątym dniu śledztwa pochwalił O’Neilla i powiedział Barbarze Bodine, że jest „jedynym oszczercą” O’Neilla. Bodine najwidoczniej jeszcze lepiej chroniła terrorystów niż władze Jemenu!

Team O’Neilla mógł liczyć na prawdziwą pomoc CIA. Niewtajemniczeni agenci FBI pod koniec listopada 2000 roku prosili CIA o informacje w sprawie bin Attasha i jakiegoś spotkania Alkaidy w Azji Południowowschodniej na początku 2000 roku. Dziś wiemy, że był to szczyt Alkaidy w Kuala Lumpur. CIA nie udzieliło FBI żadnych, nawet najmniejszych informacji. Centralna Agencja Wywiadowcza najwidoczniej za wszelką cenę nie mogła dopuścić do dojścia niewtajemniczonych do prawdy (czyli do siebie). Prośbę FBI do CIA skierował dyrektor tego biura, Louis Freeh.

Pod koniec października uczciwy agent FBI Ali Soufan przesłuchał Fahada al-Quso. Gdy na początku grudnia Bodine osiągnęła kolejny sukces, a większość uczciwych agentów musiała upuścić Jemen, Soufan prosi CIA o informacje na temat bin Attasha. „Patrioci” z Langley kolejny raz odmawiają przekazania nawet najmniejszych informacji na temat bin Attasha czy szczytu w Malezji.

Wtajemniczone CIA 3 stycznia 2001 roku przekazuje wtajemniczonym władzom Jemenu zdjęcia Khalida Almihdhara, Nawafa Alhazmi’ego i Fahada al-Quso. Niewtajemniczeni śledczy FBI dostają te zdjęcia dopiero 11 czerwca 2001 roku, a jakakolwiek wymiana informacji to dopiero rzekomo koniec maja. Dlaczego CIA przez prawie pół roku okłamywała i ukrywała dane przed swoimi rodakami, podczas gdy bez problemu przekazała je zamoczonemu w terroryzmie Jemenowi? 5 stycznia Omar, informator CIA w Alkaidzie identyfikuje bin Attasha na zdjęciach ze spotkania w Malezji. Langley zostawia to dla siebie, kolejny raz ukrywając ważne informacje przed FBI.

CIA doskonale wiedziała o roli bin Attasha, Almihdhara i Alhazmi’ego, lecz nie dość że ukrywała to przed FBI, to za wszelką cenę nie chciała umieścić ich na specjalnej liście. Dlaczego CIA ich chroniła? Zwróciła uwagę na to nawet Komisja 9/11, a o całej sprawie informowały CNN 4 czerwca 2002 roku i Los Angeles Times 22 września 2002 roku. Gdyby znaleźli się oni na liście, a CIA współpracowałaby z FBI, to przykrywkę dla 9/11 szlak by trafił.

W kwietniu 2001 roku Ali Soufan kolejny raz prosi CIA o jakąkolwiek informacje, a do prośby dołącza zdjęcie bin Attasha. Chyba nie muszę mówić, że CIA kolejny raz wszystko przed nim ukryło.

Drobna wymiana informacji miała mieć miejsce rzekomo 29 maja, aczkolwiek wiemy, iż w czasie przekazania FBI przez CIA wspominanych zdjęć, CIA dalej ukrywało wiele ważnych informacji, dotyczących choćby samych tych zdjęć. Prawdopodobnie przekazanie zdjęć miało na celu przeszpiegowanie przez CIA stanu wiedzy ich kolegów z FBI.

13 czerwca przyszły porywacz Khalid Almihdhar, uczestnik spotkania Alkaidy w Malezji, uczestnik zamachu na USS Cole, podmiot zainteresowania (i opieki) CIA oraz podmiot śledztwa FBI łatwo otrzymuje… amerykańską wizę wielokrotnego użytku.

Cztery dni później oficjalnie z powodów bezpieczeństwa wszyscy agenci FBI muszą opuścić Jemen i wrócić do USA.

W lipcu CIA odrzuca trzecią prośbę Soufana w sprawie spotkania Alkaidy w Południowowschodniej Azji. „FBI prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 17 amerykańskich marynarzy – pisał Lawrence Wright – I proszą CIA o informacje, które rozwiązałyby sprawę. A CIA odmawia, zasadniczo blokując wymiar sprawiedliwości.”

W sierpniu 2001 roku były agent CIA Robert Baer dostaje cynk z Zatoki Perskiej o zbliżającej się „spektakularnej operacji terrorystycznej”. Dostaje również listę 600 członków Alkaidy w Arabii Saudyjskiej i Jemenie, dowody na finansowanie zamachu na USS Cole przez saudyjską rodzinę królewską, oraz na ukrywanie ważnych informacji w sprawie zamachu przez rząd Jemenu. Baer udaje się z listą i dowodami do CIA. A co robi z tym CIA? Tego chyba nie trudno odgadnąć – nie robi zupełnie nic i nie podejmuje żadnych, jakichkolwiek działań. Baera musiał szlag trafiać, ale poinformował o tym cały świat. 12 stycznia 2002 roku pisał o tym Financial Times.

Również w sierpniu agentka FBI Dina Corsi (nie z zespołu O’Neilla) dowiaduje się o udziale bin Attasha na szczycie w Malezji. Później dowiaduje się również, że inny uczestnik spotkania, Khalid Almihdhar znajduje się w USA. 23 sierpnia pisała o jego udziale w USS Cole Tomowi Wilshire’owi z CIA, oraz poinformowała go, że Almihdhar będzie podmiotem śledztwa wywiadowczego. Craig Donnachie z FBI uważa, że powinno być to śledztwo kryminalne.

Dzień wcześniej, w dniu, w którym John O’Neill odchodzi z FBI, agenci FBI wracają do Jemenu. O’Neill miał powiedzieć, że „Główną przeszkodą w prowadzeniu dochodzeń dotyczących islamskich terrorystów, były interesy amerykańskich korporacji naftowych”.

W dniach 27 – 28 sierpnia NSA przekazuje FBI ważne informacje na temat Khalida Almihdhara i Nawafa Alhazmi’ego. Informacje pozostają na wyższych szczeblach FBI i pozostają nieznane śledczym w sprawie USS Cole. Dlaczego? Czyżby w tych dniach nikt nie śmiał przeszkadzać Almihdharowi i Alhazmi’emu. W tym czasie znany jest udział Almihdhara w USS Cole z innych źródeł, jak i to, że mieszka w USA. I nikt go nie chce szukać.

28 sierpnia agent FBI Steve Bongardt zajmujący się USS Cole otrzymuje maila z informacjami na temat Almihdhara. Jak to!? Przecież to mogło zagrozić całej operacji! Dlatego też Bongardt otrzymuje od Dini Corsi nakaz… usunięcia tego maila, ponieważ miał on trafić do niego przez pomyłkę! Niewtajemniczonego Bongardta szlak trafiał, iż Almihdhar spokojnie mieszka w USA. Bongardt staje się kolejnym agentem wzywającym bez skutku, by Almihdhara objęło śledztwo kryminalne. Mimo to zamiast tego, tego dnia Almihdhar zostaje objęty śledztwem wywiadowczym.

30 sierpnia CIA przekazuje FBI informacje na temat Almihdhara i Alhazmi’ego. Podobnie jak z danymi z NSA, informacje te pozostają niedostępne dla śledczych w sprawie USS Cole.

11 września chroniony przez CIA i wtajemniczonych w FBI Almihdhar i dwóch innych porywaczy oficjalnie giną na pokładach porwanych czterech samolotów. A naprawdę?

Tego samego dnia O’Neill w genialny sposób zostaje zamordowany w WTC.

Płonący tankowiec Limburg. NAVSEA via http://www.historycommons.org/project.jsp?project=911_project.

CIA, Jemen i niektórzy ludzie z FBI chronili siatkę z USS Cole. Zazwyczaj takie siatki niszczy się wtedy, gdy zrobią swoje. Część tej siatki miała jeszcze do odegrania przykrywkę w operacji 9/11, a niektórzy dokonali podobnego do USS Cole ataku na francuski tankowiec Limburg w Zatoce Adeńskiej 6 października 2002 roku. Zginął wtedy jeden człowiek, a 90,000 baryłek roby wylało się do morza. Zaplanowaniem tego zamachu zajął się Abd al-Rahim al-Nashiri, który wcześniej zajmował się planem USS Cole. Ten biedak prawdopodobnie myślał, że walczy dla jakiejś sprawy. Tak czy owak skończył w Guantanamo, zatem tortury tak zmieliły mu umysł, że niczego nie możemy być pewni, a na pewno nie możemy polegać na jego zeznaniach.

W 2006 roku jeden z zamachów Alkaidy w Jemenie miał miejsce na kilka dni przed wyborami i pomógł prezydentowi Salehowi w utrzymaniu się przy władzy.

3 lutego 2006 roku 23 członków Alkaidy zwiało z więzienia w stolicy Jemenu, Sanie. Wśród uciekinierów był Jamal al-Badawi, ważna postać zamachu na USS Cole. Więzienie mieściło się w budynku PSO [Political Security Organization], jemeńskiego odpowiednika FBI. Już parę dni po zamachu miał miejsce wyciek z ambasady USA: „Jedna rzecz jest pewna: ludzie PSO musieli być w to zamieszani”. „Prywatnie amerykańscy oficjele mówią, że konspiratorzy muszą mieć poważną – prawdopodobnie wysokiego szczebla – pomoc PSO – pisał Newsweek 13 lutego 2006 roku – głowa PSO, Ali Mutahar al-Qamish, jest podejrzany zdaniem dwóch amerykańskich oficjeli.

W 2004 roku dla uspokojenia opinii publicznej Fahad al-Quso dostaje 10 lat wiezienia w Jemenie. Gdy ślepi ludzie zapomnieli, al-Quso od tak wychodzi na wolność w maju 2007 roku.

Jamal al-Badawi 17 października 2007 roku sam oddał się jemeńskim władzom. Początkowo chcieli mu zwrócić wolność, ale 29 października 2007 roku pokazowo wsadzili go do wiezienia. Jest to tylko szopka, a al-Badawi co chwile wychodzi z wiezienia i do niego wraca – tak, jakby miał zezwolenie na wyjścia, o czym 4 maja 2008 roku pisał Washington Post.

Obecnie Jemen dalej jest sojusznikiem USA, nigdy nie był i nie będzie na jakiejkolwiek liście państw terrorystycznych oraz otrzymuje pomoc finansową z USA.

15 września 2006 roku jemeńskie władze „udaremniają” zamach na instalacje naftowe w Marib i Hadramout. Atak miał miejsce na chwile przed wyborami prezydenckimi, wpływając na wynik wyborów. Prezydent Jemenu Ali Abdallah Saleh stwierdził, że w zamach zamieszani byli ochroniarze jego przeciwnika, o czym 1 marca 2008 roku pisał New York Times. Saleh wygrał te wybory. 4 maja 2008 roku Washington Post pisał, że wedle jemeńskiego urzędnika wywiad Jemenu związany jest z Alkaidą i dokonywał ataków na przeciwników politycznych.

Jamal al-Badawi. Associated Press / Muhammed Al Qadhi; Prezydent Jemenu Ali Abdullah Saleh. Helene C. Stikkel / Defense Department;http://www.historycommons.org/project.jsp?project=911_project.

Jemen to jedne z lepszych narzędzi terroru w rękach Pentagonu. Już w latach 1980 – 1990 Sheikh Mohammed Ali Hassan al-Moayad doradzał Osamie – agentowi CIA walczącemu z sowietami – w sprawach duchowych. Wielu Jemeńczyków, jak Abdul Mejid al-Zindani czy brat prezydenta Ali Mohsen al-Ahmar, rekrutowało mudżahedinów w samym Jemenie.

Treningi islamskich bojowników w Jemenie były wspierane przez CIA, o czym w swojej autobiografii z 2004 roku pisał agent CIA Billy Waugh: „Pracowałem tam z tymi członkami Alkaidy”.

Na początku lat 90’ w Jemenie toczyła się wojna domowa, między religijną północą i komunistycznym południem. Jemen Północny był wspomagany przez dwie siły – Stany Zjednoczone i Osamę bin Ladena. Wojna zakończyła się w 1994 roku, kiedy zwycięskie wojska północy zdobyły południe.

W latach 1993-1994 Osama bin Laden przesłał na pomoc Jemenowi Północnemu ogromną liczbę mudżahedinów z Afganistanu, którzy po zakończeniu wojny osiedlili się tam z błogosławieństwem rządu. Na krótko przed wojną brat prezydenta północy Ali Abdallaha Saleha, Ali Mohsen al-Ahmar otrzymał od Osamy 20 milionów USD na pomoc w osiedlaniu się mudżahedinów. Jemen dzięki temu stał się ogromną bazą Alkaidy, a od maja 1996 roku używany był jako jedno z głównych centr komunikacyjnych Alkaidy.

Wedle raportu włoskiego wywiadu kolejna organizacja, Islamski Jihad otrzymywała logistyczne i wywiadowcze wsparcie od PSO. Jej przywódca Ayman al-Zawahiri często przebywał w Jemenie. Pisał o tym Wall Street Journal z 20 grudnia 2002 roku.

29 grudnia 1992 roku Tariq Nasr al-Fadhli i Jamal al-Nahdi przeprowadzają zamach bombowe na hotele Movenpick i Gold Mohur w Adenie, zabijając dwie osoby. Al-Fadhli’ego aresztowano, po czym natychmiast wypuszczono. Ba! Po wypuszczeniu na wolność został… doradcą prezydenta, a jego córka poślubiła generała Ali Muhsina al-Ahmara, członka rodziny prezydenta. Al-Nahdi był za to biznesmenem i członkiem partii rządzącej.

W 1998 roku naiwny członek Alkaidy, Ahmed Nasrallah zwrócił się do rządu, przekazując mu informacje na temat baz Alkaidy w Jemenie oraz położenia al-Zawahiri’ego. Co więcej, proponuje by został szpiegiem rządu i szpiegował Alkaidę w Afganistanie lub bojowników w Jemenie. W odpowiedzi na to dwóch agentów PSO oddaje go w ręce Alkaidy. 20 grudnia 2002 roku pisał o tym Wall Street Journal.

Wielu agentów PSO pomagało terrorystom. Szef jednej z sekcji PSO, Abdulsalam Ali Abdulrahman podrabiał wizy strefy Schengen i dostarczał przeróżne sfałszowane dokumenty członkom Alkaidy podróżującym do Europy. Abdulrahman był również uczestnikiem szczytu Alkaidy niedaleko Bolonii 12 sierpnia 2000 roku.

W okresie od 30 grudnia 1998 roku do 31 października 1999 roku na czele Islamskiej Armii Adenu Hetam bin Farid, który zastał później aresztowany i skazany na 7 lat więzienia. Najwidoczniej czymś podpadł, ale na rozprawie twierdził, że był informatorem policji.

17 października 1999 roku władze rzekomo wykonały karę śmierci na wcześniejszym szefie IAA, Zeinie al-Abidine Almihdharze. W rzeczywistości wielu ludzi uważało, że była to szopka. „Egzekucja wywołałaby wojnę domową. (…) Przywódcy plemienni wiedzą, że on żyje i został przekupiony by namówić ich zwolenników, by nie wznosili rebelii.” – pisał wtedy jemeński dziennikarz Bashraheel Bashraheel. Almihdhar mógł być członkiem rodziny tego Almihdhara, „porywacza 9/11”. Jego sfałszowana śmierć i ukrycie mogły być elementem szopki 9/11.

Po zamachu 9/11 prezydent Jemenu Ali Abdallah Saleh dogadał się z terrorystami, wypuszczając wielu z więzień pod warunkiem, że zaprzestaną dokonywania ataków na terytorium Jemenu. Dla większości z nich przekaz był jasny: ‘zwracamy wam wolność. Nie atakujcie Jemenu, ale za granicą rób ta co chce ta’.

Jaber Elbaneh w sądzie 23 lutego 2008 roku. Associated Press / Mohammed al-Qadhi;Khalil Deek. Tawfiq Deek. http://www.historycommons.org/project.jsp?project=911_project.

We wrześniu 2006 roku Jemeńczycy szopkowato aresztują imama „porywaczy” Anwara Al Aulaqi’ego. Ponad rok później od tak go wypuszczają na wolność.

23 lutego 2008 roku poszukiwany przez USA Jaber Elbaneh pojawia się w jemeńskim sądzie. Mimo tego, że wyznaczono za niego 5 milionów USD, ten bliski sojusznik USA nie aresztuje go. Elbaneh. Uczestnik szopki 9/11, zamachu na Limburg i zamachu z września 2006 roku spokojnie pojawia się w sądzie po czym z niego wychodzi wolno stąpając po jemeńskiej ziemi. Elbaneh wcześniej „zwiał” z więzienia, ale najwidoczniej prezydent zapewnił mu ochronę.

Zamachy na USS Cole i USS The Sullivans miały być elementem szerszej akcji związanej z nowym millenium. 5 grudnia 1999 roku Jordańczycy rozbijają grupę ludzi planujących wysadzić Radisson Hotel w Ammanie. Wśród czołowych członków grupy był amerykański obywatel Khalid Deek, który mógł być jordańskim agentem. 11 grudnia złapano go w Pakistanie i przesłano do Jordanii, gdzie nawet nie wszczęto rozprawy, a w maju 2001 roku wypuszczono go. Wypuszczenie Deeka zostało wymuszone na Jordańczykach przez… amerykańskich oficjeli. Jest to tym bardziej obrzydliwe, iż Deek miał być zamieszany w planowanie zamachu na lotnisko w Los Angeles 31 grudnia 1999 roku. Wtajemniczeni musieli wiedzieć o zamachu, ale w doprowadzeniu go do skutku przeszkodzili niewtajemniczeni. Oficjalne władze USA nawet nie drgnęły palcem po wypuszczeniu Deeka na wolność, przyklaskując tym samym Jordańczykom. Następnie Deek trafia do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie po krótkim areszcie znów cieszy się wolnością. Parę dni później Deek zjawia się pod amerykańską ambasadą w Pakistanie i choć nie jest wpuszczony, rozmawia z Amerykanami przez interkom. Oficjalnie rozmawiać miał na temat możliwości zamieszkania jego rodziny w USA. Amerykanie wiedzieli, że jest terrorystą, dlatego powinni wpuścić go i aresztować. Dlaczego tego nie zrobili? O sprawie Deeka informowały przede wszystkim gazety z rejonu Los Angeles, jak Orange County Register 12 września 2005 roku czy Orange County Weekly 31 maja 2001 roku i 15 czerwca 2006 roku.

Kolejnym człowiekiem zamieszanym w atak na Radisson Hotel był amerykański informator Luai Sakra. Innym zamieszanym był Abu Mussab al-Zarqawi, którego Jordańczycy aresztowali i wypuścili w 2001 roku.

Zamach na hotel zbadali również amerykańscy agenci CIA. Musieli być wtajemniczeni, ponieważ starali się nie zrobić niczego i jak najbardziej ułatwiać pracę terrorystom. Agenci FBI badający raporty CIA w tej sprawie stwierdzili, że raporty te były strasznie słabe i marne, a uczciwy agent FBI Ali Soufan znalazł w siedzibie ammańskiej stacji CIA  skrzynię dowodów w tej sprawie dostarczoną przez jordański wywiad. Skrzynia sobie stała i stała, a poza Soufanem nikt z nią nic nie zrobił. Najwidoczniej agenci CIA doskonale wiedzieli, co się w niej może znajdować. 10 lipca 2006 roku pisał o tym New Yorker.

4 maja 2008 roku Washington Post pisząc o tym zamachu doniósł, że rodziny zabitych żołnierzy bezskutecznie próbują spotkać się z prezydentem Bushem. Washington Post cytował ojca jednego z zabitych, Johna P. Clodtfeltera Juniora: „Stanowczo powiedziałem, że on nie chciał się z nami spotkać. (…) Przepraszam, ale to wygląda, jakby życie amerykańskich żołnierzy nie były ważne”.

Kiedy wreszcie zrozumiesz, że życie człowieka nie znaczy zupełnie nic?

Źródło: [Utajnione]

Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.