Broń Geofiziczna, broń końca czasów.

24 marca 2016 autor: INF1N1TY

top-300x110Czy można sobie wyobrazić broń, przy której bomba atomowa wydaje się dziecinną zabawką?Oręż globalny, którego siła zdolna jest modyfikować pogodę – wywołać w wybranym regionach planety trzęsienia ziemi, huragany i wysokie na kilka pięter fale morskie, spowodować na przemian powodzie i długo­trwałe susze, a nawet – gdy zajdzie potrzeba zniszczyć wszelkie życie? Czy istnieje uzbroje­nie, za pomocą którego unicestwić można każ­dy system łączności, przesyłania energii, unie­szkodliwić lecące samoloty, rakiety lub pojazdy kosmiczne, zaglądać bez pośrednictwa satelity za horyzont lub pod powierzchnię ziemi, powo­dować samodetonację amunicji lub gazociągu i – co najbardziej niewiarygodne – manipulować na ogromną skalę ludzkimi umysłami?

W Polsce o „broni geofizycznej” prawie się nie mówi, choć jej pojawienie się może zmienić świat w stopniu większym niż skonstruowanie broni pal­nej czy nuklearnej. Nie ma o niej nawet wzmianki w Wielkiej Encyklopedii PWN, choć prace nad jej skonstruowaniem trwają na świecie przynajmniej od potowy lat 60. Jedna z nielicznych, przetłuma­czonych na język polski, pozycji książkowych po­święcona realizowanemu właśnie projektowi w tej dziedzinie – praca Jerego E. Smitha, HAARP broń ostateczna – jest nieosiągalna w Centralnej Biblio­tece Wojska Polskiego…
O informacje na jej temat trudno też u źródła, czyli w krajach, które prawdopodobnie praco­wały nad stworzeniem takiej broni. Naukowcy zaangażowani w prace badawcze przeważnie milczą zasłaniając się Ustawą o Bezpieczeństwie Narodowym, bądź wypowiadają się lakonicznie i uspokajająco. Twierdzą, że to, nad czym pracu­ją, to cywilne projekty badawcze, mogące zo­stać wykorzystane co najwyżej do konstrukcji urządzeń o czysto defensywnym charakterze, np. monitorowania zagrożeń czy doskonalenia łączności. „Broni geofizycznej” nikt oficjalnie nie ma. Jej posiadania zabrania ONZ-owska kon­wencja ENMOD o zakazie militarnego używania technik modyfikacji środowiska naturalnego.

Czy jest ona jednak przestrzegana, skoro nie przewidziano w niej możliwości inspekcji?

Rok Testów

W sierpniu 2000 roku Rosyjska Duma zwróci­ła się z dramatycznym apelem do ONZ i spo­łeczności międzynarodowej o ustanowienie mię­dzynarodowej kontroli nad prowadzonymi przez Stany Zjednoczone doświadczeniami zmierza­jącymi do skonstruowania „broni geofizycznej”. W apelu Dumy zawarta była informacja, że więk­szość testów związanych z tym uzbrojeniem za­planowana została na rok 2003. Rosyjscy parla­mentarzyści ostrzegali, że niektóre z tych ekspe­rymentów mogą mieć nieprzewidywalne konse­kwencje dla środowiska naturalnego, gdyż ich przedmiotem są jonosfera i magnetosfera Ziemi.

Działanie „broni geofizycznej” opiera się na idei oddziaływania na te ośrodki za pomocą dosta­tecznie silnych i skumulowanych fal ultrakrótkich. Mogą one podgrzewać fragmenty jonosfery -podobnie jak kuchenka mikrofalowa podgrzewa mrożonki. Powoduje to odkształcenie tej warstwy atmosfery. Można ją unosić, odginać, a nawet tworzyć z niej coś na kształt gigantycznych socze­wek elektromagnetycznych skupiających promie­nie słoneczne w określonych punktach. Każdy, kto bawił się kiedykolwiek zwykłą soczewką i kart­ką papieru, wie, co oznacza taka możliwość.

Siła sygnału emisyjnego (kilka do kilkunastu gigawatów) jest przez bombardowane ośrodki (zwłaszcza rejony zorzowe tzw. pasów Van Allena) wielokrotnie wzmacniana (nawet ponad 1000 razy) i przekierowywana w stronę powierzchni planety jako monstrualnej już mocy wiązka.

Użycie takiej elektromagnetycznej broni wy­wołać może różnego rodzaju katastrofy – trudne jest jednak do rozpoznania, bo impuls emisyjny trwa bardzo krótko i jest niewidoczny dla oka. Atakowany obiekt nie zdaje sobie nawet sprawy z dokonywanej agresji. Kataklizmy będące skutkiem „magnetycznego strzału” wydają się efek­tem działania zwykłych sił natury.

To, że siły te mogą być sztucznie wzbudzane i kierowane, nie mieści się jeszcze w wyobraźni wielu ludzi, którym wojna wciąż kojarzy się z kon­wencjonalnym polem walki – ruchem wojsk, arty­leryjską kanonadą i bombami. Tymczasem już wkrótce może ona wyglądać zupełnie inaczej.

Wzbudzane przez emitery potężne impulsy elektromagnetyczne są w stanie nie tylko mody­fikować pogodę (poprzez odwracanie tzw. prą­dów strumieniowych odpowiedzialnych za prze­mieszczanie się układów atmosferycznych), ale także powodować awarie wszystkiego, co ma związek z elektrycznością, wywoływać sztucz­nie trzęsienia ziemi o ogromnej sile (poprzez wzbudzanie w płynnym jądrze ziemi tzw. fal sto­jących), niszczyć wybrane cele za pomocą pla­zmy oraz przesyłać impulsy bezpośrednio do ludzkich mózgów (emitery mają możliwość nadawania na tych samych częstotliwościach co mózg) wywołując odmienne stany emocjonal­ne. Za pomocą takich nadajników można nawet „wypalać” w jonosferze dziury, wystawiając wszystko co pod nimi na zabójcze działanie pro­mieni kosmicznych.

Ludzie ostrzegający przed skutkami rozwoju tej broni twierdzą, że jej zastosowanie może rzu­cić na kolana całe narody. Jeśli w porę nie usta­nowi się skutecznej międzynarodowej kontroli, to skończy się era demokracji i zapanuje totali­taryzm. Rządzić będzie wąska grupa dysponują­ca tą nową technologią.

Diabelska Harfa

Wiele poszlak potwierdza obawy Dumy, że „oręż geofizyczny” nie jest już tylko wymysłem hollywoodzkich scenarzystów i pisarzy science fiction. Istnieje i wszedł właśnie w fazę intensyw­nych testów. W końcu ub. roku niedaleko miej­scowości Gakona na Alasce zakończony został pierwszy etap realizacji programu HAARP (High-freąuency Active Auroral Reserch Project) zakła­dającego budowę ogromnego (największego na świecie) jonosferycznego emitera fal ultrakrótkich, 73000 razy silniejszego od największego obecnie istniejącego nadajnika radiowego i dodatkowo mającego zdolność skupiania emisji w 1 punkcie. Drugi, mniejszy emiter istnieje w miejscowości Tromse w Norwegii, a trzeci – najsilniejszy z syste­mu – ma wkrótce powstać na Grenlandii.

Gdy na początku lat 80. rozpoczynano realiza­cję tego projektu, był on częścią słynnej reaganowskiej Inicjatywy Obrony Strategicznej (SDI) nazywanej „programem gwiezdnych wojen”. Obecnie twierdzi się, że jest to projekt cywilny, mający służyć badaniu górnych warstw atmo­sfery. Ale głównym jego udziałowcem nadal po­zostaje Departament Obrony USA.

Niepokój Rosjan jest w pełni zrozumiały. Rosyj­ski program badań w tej dziedzinie został w la­tach 90. wstrzymany, laboratoria zamknięte, a wielu naukowców biorących udział w doświad­czeniach lat 80. wyemigrowała do USA. Nie­którzy z nich, jak np. prof. Roland Zinurowicz Sagdiejew, b. dyr. Radzieckiego Instytutu Bada­nia Przestrzeni Kosmicznej, czy prof. Troicka, kie­rująca w latach 80. analogicznym radzieckim pro­gramem „Araks”, pracują obecnie w Stanach Zjednoczonych przy HAARP. Po ukończeniu pro­jektu (ok. 2025 r.) w zasięgu działania amerykań­skich nadajników znajdzie się w praktyce cała północna półkula do szerokości minimum 45 równoleżnika, a więc i całe terytorium Rosji.

Znaki na niebie

Nie trzeba być zwolennikiem spiskowej teorii dziejów, by zwrócić uwagę na szereg dziwnych faktów, które miały miejsce w ostatnich dwóch latach.

4 sierpnia ub.r. o godz. 4.14 po południu, w normalny słoneczny i pogodny dzień miała miejsce największa w historii awaria sieci ener­getycznych, która na kilkanaście godzin pogrą­żyła w ciemności 1/4 Stanów Zjednoczonych i część Kanady. W chwili awarii nie było żadne­go przeciążenia sieci. Pracowała ona na 75 pro­cent swoich możliwości, kiedy nagle z niewiado­mych powodów nastąpił monstrualny wzrost na­pięcia przeładowujący system.

Nie było w tym czasie żadnych klasycznych przyczyn takich zdarzeń jak wzmożona aktyw­ność słoneczna czy magnetyczna Ziemi. Zjawi­sko powstało nagle w kilka minut po włączeniu na pełną moc nadajnika w Gakona.

Poza pozbawieniem prądu blisko 50 min ludzi, zdarzenie to nie miało żadnego prawie wpływu na amerykańską gospodarkę czy obronność. Nastąpiło w kilka chwil po zamknięciu nowojor­skiej giełdy i objęło swym zasięgiem stany bez większego znaczenia ekonomicznego czy mili­tarnego. Departament Obrony miał jednak oka­zję do dokładnego przeanalizowania skutków takiego „blackoutu” dla systemu obrony kraju. W ciągu następnych 2 miesięcy na całej półkuli północnej miała miejsce cała seria podobnych zdarzeń. Oto ich zestawienie:

18.08 Gruzja
23.08 Helsinki
28.8 Londyn
18.8 Honduras
23.8 Szwecja/Dania
28.09 Włochy
7.10 Wiedeń

Nietrudno zauważyć zadziwiającą regularność tych „awarii”. Prawdopodobieństwo, że jest to czysty zbieg okoliczności, jest równe temu, że ktoś dwa razy z rzędu trafia szóstkę w Toto-Lot-ku. Kto więc i dlaczego je spowodował?

Podobną serią dziwnych zdarzeń były w ubiegłych latach światowe zjawiska pogodowe. Od początku roku wielu obserwatorów widziało na niebie bardzo dziwne obłoki o regularnych geo­metrycznych kształtach. Ich zdjęcia można obej­rzeć w Internecie na bardzo wielu stronach. Są to ewidentne ślady pozostawione przez potężne emisje elektromagnetyczne w atmosferze.

Ilość tzw. anomalii pogodowych z ostatnich dwóch lat znacznie przewyższyła ich liczbę z ostatnich dekad. Wszyscy pamiętają kuriozal­ne obrazki przedstawiające Jerozolimę pod śnie­giem, czy monstrualne, nie notowane od ponad 100 lat, letnie upały i susze w Europie (w ich wyniku zaczęły się topić alpejskie lodowce). W ubiegłym roku te same regiony w tym samym okresie nawiedzone zostały przez potężne po­wodzie. Do tego ogromna liczba płonących la­sów (pożarów wybuchających „samoistnie” od Arizony po Portugalię) oraz nagłych, niezwykle silnych tajfunów pustoszących np. Chiny czy Koreę Płn. Wielu ludzi wątpi w tłumaczenia, że za tak wielkie natężenie tych zjawisk odpowiedzial­na była jedynie emisja do atmosfery gazów cie­plarnianych.

Niektórzy, jak np. ukraiński deputowany Jurii Salomotin, przewodniczący komisji d/s likwidacji skutków awarii elektrowni w Czernobylu, otwar­cie oskarżają Amerykanów’ o testowanie możli­wości nowej broni budowanej w oparciu o HAARP Solomotin twierdzi również, że skutkiem „elektromagnetycznego strzału” była katastrofa supernowoczesnego myśliwca Su-27, podczas pokazów lotniczych na poligonie pod Lwowem. (Myśliwiec z niewyjaśnionych przyczyn spadł na­gle jak kamień na tłum widzów, powodując śmierć ponad 80 osób).

Jako cywilny projekt naukowy HAARP omija wszelkie procedury kontroli zbrojeń, jakim pod­legają wszystkie systemy broni. A jego poten­cjalna moc jest wprost niewyobrażalna. Wystar­czy powiedzieć, że tropikalny sztorm może mieć siłę około 10000 jednomegatonowych bomb wodorowych. A kontrolowane trzęsienia ziemi mogą w ciągu kilku sekund zniszczyć wielomilio­nowe miasta i unicestwić każdą infrastrukturę. Bez prądu, energii i komunikacji nie jest dziś w stanie funkcjonować żadne państwo. Z drugiej strony światowe katastrofy ekologiczne (być mo­że indukowane) są argumentem za poddaniem państw kontroli międzynarodowej i stworzeniem jednego światowego rządu czyli tzw. nowego światowego ładu zapowiadanego na rewersie jednodolarówki. Czy topniejące alpejskie lodow­ce i zaciemniony Nowy Jork są tylko wybrykami kapryśnej natury, czy może już zwiastunami nad­chodzącej globalizacji?

Źródło: [Utajnione]

Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.