

Psychiatria i Księża
Klasyczna myśl chrześcijańska wyróżniała trzy sfery aktywności człowieka: fizyczną, psychiczną i duchową. Postępująca sekularyzacja spowodowała, że zanikła wiara w realność tej ostatniej sfery, a cała duchowość zredukowana została do fenomenu psychicznego. Psychologowie zajęli więc miejsce kapłanów. Z problemami, z jakimi kiedyś zwracano się do księdza, zaczęto udawać się do psychoterapeutów, psychoanalityków, psychiatrów. Miejsce spowiednika i kierownika duchowego zajął psycholog, a rolę konfesjonału przejęła kozetka. Wielu ekspertów marzy jednak o jeszcze większej sakralizacji psychologii i wprowadzeniu nowych rytuałów, wzorowanych na chrześcijaństwie, np. Wojciech Eichelberger w swym programie telewizyjnym „Okna” proponował kiedyś, by wprowadzić uroczyste, uświęcone ceremonie rozwodowe na wzór ceremonii ślubnych. Amerykański teolog Seth Farber w swej książce o współczesnej psychologii pisał: „Freud jest czczony w Ameryce w środowiskach intelektualistów niczym Bóg (…) Freud zapewnił specjalistom od «zdrowia psychicznego» status zbawców dusz w gabinetach psychoanalizy. Można zaryzykować twierdzenie, że w połowie XX stulecia jego «religia» posiadała w Stanach niemal tylu wyznawców, co chrześcijaństwo.”
Główny przedstawiciel nurtu zwanego antypsychiatrią, prof. Thomas Szasz, uważa, że współcześni psychologowie zajęli miejsce inkwizytorów: „stwierdzanie obłędu stało się w naszych czasach następstwem dawniejszej diagnozy o opętaniu”. O ile Freud chciał uwolnić ludzkość od poczucia winy, o tyle dzisiejsi psychoanalitycy w ogóle eliminują pojęcie winy. Dlatego głównym dogmatem psychologii jako religii jest, według Szasza, odrzucenie wolnej woli człowieka, który w ten sposób przestaje być odpowiedzialny za swoje czyny. Tak więc złodziej okazuje się kleptomanem, podpalacz – piromanem, słowem: nie ma zbrodniarzy, są tylko pacjenci. Człowiek nie jest już podmiotem, lecz przedmiotem swoich uczynków, a nawet ich ofiarą. Nic więc dziwnego, że – jak pisze amerykański badacz Charles J. Sykes – tym, co najbardziej łączy dziś mieszkańców USA, jest poczucie, że są „ofiarami niemalże wszystkiego, począwszy od rasizmu i seksizmu, przez konieczność posiadania odpowiedniego wyglądu (look-ism) i rozmiarów (size-ism), po bycie dorosłymi dziećmi alkoholików”.
Zaczyna to mieć przełożenie także na prawodawstwo. Znana jest historia pewnego agenta FBI, który zdefraudował dwa tysiące dolarów i został wyrzucony z pracy, jednakże sąd nakazał przyjąć go z powrotem, gdyż uznano jego skłonność do hazardu za „niepełnosprawność”, a to oznaczało, że jest chroniony prawem federalnym. Z kolei pracownik lokalnych władz szkolnych, zwolniony za notoryczne spóźnianie się do pracy, utrzymywał, że jest ofiarą „syndromu chronicznego spóźniania się”. Profesor Thomsa Szasz uważa, że psychiatrzy negują wolną wolę człowieka, gdyż nie są w stanie pogodzić się z faktem, że jest on zdolny do świadomego popełniania zbrodni. Nie dopuszczają bowiem myśli, że natura ludzka może być zła. Z tym wiąże się kolejny dogmat „nowej wiary”, a mianowicie przekonanie o tym, że człowiek jest z natury tylko dobry. W sumie jest to jak sugerują teolodzy przebrana w nowe szaty, a potępiona przez Kościół już w pierwszych wiekach, „herezja” pelagianizmu.
Wspomniany już Paul Vitz nadaje zjawisku psychologii jako religii nazwę selfizmu (od angielskiego self – jaźń, własna osoba), czyli kultu samego siebie. Chrześcijańska czy hinduistyczna i buddyjska dewiza „Kochaj Boga i bliźniego” zostaje zastąpiona selfistycznym postulatem: „Poznaj i wyraź siebie”. Kategorie dobra i zła zastąpione zostają przez kategorie tego, co jest korzystne i tego, co jest szkodliwe dla zdrowia psychicznego.
Urzędem Nauczycielskim nowej religii jest bez wątpienia Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (APA), które niczym najwyższy autorytet kapłański pełni funkcje prawodawcze. Taki charakter nosi wykreślenie przez APA w 1973 roku homoseksualizmu z rejestru zaburzeń psychicznych. Decyzja ta nie była wynikiem jakichś nowych odkryć naukowych, lecz wyrazem woli środowiska – w głosowaniu opowiedziało się za nią 58 procent członków APA. Metoda głosowania tyczy wszystkich uznawanych bądź nieuznanych zaburzeń psychicznych. Po prostu przyjmuje się ich istnienie poprzez głosowanie, a nie na podstawie przesłanek naukowych i badań. Nowa religia z pewnym opóźnieniem dociera także do Polski, może mieć jednak problemy ze zdobywaniem wiernych – skandale wokół świeckich kapłanów tego kultu odstraszają bowiem potencjalnych wyznawców.Źródło: [Utajnione]
1 Gość(i)
